sobota, 26 kwietnia 2014

Rozdział VI "Podróż"

Na początku chciałam wszystkich przeprosić za to, że moje notki to nie to, co kiedyś :( coraz mniej komentarzy, coraz mniej zainteresowania :(
Samolot miał tylko 10 minut opóźnienia, a i tak zdążyłam się zniecierpliwić. Chciałam jak najszybciej opuścić to miejsce, to miasto, ten świat. Och,  ile ja bym dała aby cofnąć czas i nigdy nie dowiedzieć się o zdradzie Dracona. Moja dusza rozbita była na miliony drobnych szkiełek, które utraciły swój niewiarygodny blask. Bałam się, że nie będę potrafiła napisać choć kilka stron nowej książki.
Gdy samolot gotów był już do odlotu, wyjrzałam za okno i lekkim skinieniem głowy pożegnałam się z całym dotychczasowym życiem. Nadszedł czas by zacząć od nowa, by zostawić dawną siebie daleko z tyłu. Byłam głupia i naiwna. Doszłam do wniosku, że czas skończyć tą dziecinadę.
Odwróciłam się gwałtownie od okna, gdy maleńka łza zakręciła się w moim oku. 
-Och, przepraszam- Wyjąkałam, gdyż przypadkowo trąciłam przy tym młodą kobietę z bara.
-Nic się nie stało- Uśmiechnęła się słodko i podała mi dłoń- Jestem Astoria.
-Hermiona- Odpowiedziałam i uśmiechnęłam się leciutko- Miło cię poznać. 
-Co sprowadza cię do Wielkiej Brytanii?- Podjęła dalszą rozmowę po chwili ciszy.
-Praca-  Odpowiedziałam i mrugnęłam do niej oczkiem.
-Ach, rozumiem- Uśmiechnęła.
-A ty?- Spytałam.
-Co ja?
-No co ciebie sprowadza do Wielkiej Brytanii- Sprecyzowałam.
-Muszę znaleźć pracę- Powiedziała niechętnie- Ale to długa historia.
-Mamy dużo czasu- Zachęciłam ją.
-Trochę dziwnie mi o tym mówić, no rozumiesz. Pewnie po tym co usłyszysz uznasz mnie za najgorsze babsko na świecie.
-Nie będę cię oceniać dopóki nie usłyszę całej historii, obiecuję- Podniosłam rękę do serca- Poza tym wiem, że dobrze ludziom robi, gdy mogą się komuś wygadać.
-No dobrze- Uśmiechnęła się niepewnie-  Pracuje, a raczej pracowałam jako sekretarka w wielkiej firmie handlowej. Pewnego razu szef wezwał mnie do swojego gabinetu i poczęstował mnie drinkiem. Napiłam się, bo głupio było mi odmówić. Myślałam, że to będzie parę łyków i po sprawie. Ale stało się inaczej. Gdy już wypiliśmy po drinku, on nagle zbliżył się do mnie...i...i..- Wybuchnęła płaczem, a ja poszłam w jej ślady. Pewnie dla kogoś, kto spoglądał na nas z boku wyglądałyśmy komicznie. Dwie młodziutkie kobiety, ryczące na  cały regulator.
-I tak to się zaczęło. Trwało to bardzo długo, było namiętnie i pięknie, zaczęłam wierzyć, że pewnego dnia przyjdzie do mnie z pięknym pierścionkiem zaręczynowym i przy wszystkich poprosi mnie o rękę- Westchnęła ciężko- Ale stało się dokładnie na odwrót. Zadzwonił do mnie dziś wieczorem i powiedział, że nie mam po co wracać do pracy i nie mam się wpierdalać w jego życie...bo..bo..- szloch stłumił jej głos i chwilę zajął jej powrót do w miarę spokojnego głosu- Bo on ma narzeczoną. I tylko spierdoliłam im życie.
Zaniosła się tak intensywnym płaczem, że aż się przelękłam. Przytuliłam ją delikatnie, a w moim serduszku rozgrzała nienawiść. Albo dzieliłyśmy jednego sukinsyna w łóżku, albo wszystkim mężczyznom woda sodowa uderza do głowy.
-Cii- uspokoiłam ją- Wszystko będzie dobrze. Jesteś piękna i wyjątkowa. Jak maleńka perełka  na dnie morza, którą kiedyś ktoś wyłowi i wzniesie na piedestały. Każda kobieta jest piękna taka jaka jest. Szkoda tylko, że mężczyźni nie potrafią tego dostrzec.
Rozpłakałam się. A potem usnęłam oparta o jej ramię.
Obudziło mnie delikatne szturchanie.
-Miona, Miona- nawoływał ktoś cichutko.
Otworzyłam oczy i spojrzałam na Astorię.
-To koniec naszej podróży- Wyjaśniła z uśmiechem. Przetarłam oczy i spojrzałam za okno.  Rzeczywiście. Od razu dało się odczuć ten subtelny, angielski podmuch poprzednich pokoleń.
Wstałam i razem z Astorią udałyśmy się po bagaże.
-Szkoda, że nasza znajomość tak szybko się skończy- Powiedziałam z prawdziwym żalem w głosie. 
Nabazgrała coś szybko na kartce i podała mi ją.
-To mój numer. odezwij się- Powiedziała z lekkim uśmiechem i przytuliła mnie.
-Do zobaczenia. Miło było cię poznać- Szepnęłam w jej włosy i cofnęłam się o krok. Wymieniłyśmy szybkie spojrzenia i rozeszłyśmy się, każda w inną stronę. Rozejrzałam się. niedaleko mnie stała charakterystyczna kobieta otoczona czterema ochroniarzami. Lavender. Kobieta która pomoże mi zarobić na samodzielne życie