Jejciu, przepraszam was najmocniej :) nawet nie zauważyłam kiedy nabiło mi 4000 wyświetleń ;) dziękuje wam bardzo za uwagę i mam nadzieję, że mój blog nadal będzie was interesował ;)
Ten rozdział dedykuję wszystkim moim czytelnikom :) cieszę się, że wam się podoba moja wersja Dramione :)
-Dzień dobry, kwiatuszku- Usłyszałam gdzieś nad swoim uchem i momentalnie otworzyłam oczy.
-Nie, to nie tak jak myślisz- Szepnęłam zaspana. Ron zaśmiał się cichutko.
-No dobrze, dobrze, kochanie. Na szafce nocnej położyłem ci śniadanie. Smacznego- Pocałował mnie w czółko i roześmiał się wesoło, po czym zostawił mnie samą w pokoju. A raczej prawie samą.
-Pewnie masz nadzieję, że to przespałem- Odezwał się Zabini i otworzył oczy.
-Nawet się nie mam sił tłumaczyć. Myśl co chcesz, mów co chcesz i to komu chcesz. Moje życie chyba przestało mieć sens- Mruknęłam i zakryłam się kołdrą.
-Wiem, co sobie myślisz. że nikt cię teraz nie zrozumie, że zostałaś sama, że śmierć to jedyne wybawienie. Ale nie masz racji...
-Od kiedy bawisz się w psychologa, Blaise?- Spytałam.
-Nie przerywaj mi- Poprosił- Jest jedna osoba, która przeszła to samo co ty. To znaczy pewnie dużo osób miało podobnie, ale jedna z nich siedzi z tobą w tym pokoju.
-O czym ty mówisz?- Zdziwiłam się i wyjrzałam zza kołdry.
-To pewnie zabrzmi dziwnie, ale kiedyś miałem taki okres w życiu, w którym myślałem, że naprawdę mam wszystko. Miałem piękną dziewczynę, którą bardzo kochałem, niewielki dom, do którego miałem wprowadzić się zaraz po szkole i wszystkie inne nieważne rzeczy, które sprawiają, że życie jest łatwiejsze i przyjemniejsze. Kłopot w tym, że te wszystkie nieważne rzeczy wznosiłem ponad to co powinienem był. Zacząłem gnać jak głupi za pieniędzmi, których i tak przecież miałem w brut i zapomniałem o mojej kobiecie, o miłości, którą mnie obdarzyła. To był największy błąd w moim nic nie wartym życiu. Odeszła ode mnie, zostawiając tylko list i ogromną dziurę w sercu. Ale najważniejsze jest to, że potrafiłem się podnieść. Choć dzień w dzień śni mi się jej twarz i ogromna czeluść w miejscu gdzie powinno być me serce daje o sobie znać, muszę żyć dalej.
-Ale czemu?- Spytałam- Nie rozumiem twojej decyzji. Śmierć byłaby o wiele prostsza.
- Po tym wydarzeniu po prostu zrozumiałem, że nie należy gnać za prostszymi rozwiązaniami. Przyszłość, choćby nie wiem jak trudna przyniesie za sobą wiele radości.
-Wierzę ci. O dziwo ci wierzę.
-Jeśli braknie ci sił na tą walkę, to ja ci pomogę przetrwać kolejne dni. Najpierw będą przepełnione monotonią i cierpieniem, ale po pewnym czasie spojrzysz na nie z innej perspektywy.
-Jesteś najlepszą rzeczą, która mogła mi się przytrafić w takim momencie.
Zaśmiał się.
-Zignoruję nazwanie mnie "rzeczą" i radzę ci zjeść to pyszne śniadanie przygotowane przez szanowną pani Weasley. Jest naprawdę warte skosztowania.
-Zjadłeś już?- Spytałam zdziwiona. Zaśmiał się po raz kolejny.
-George przyniósł mi jedzenie zanim zdążyliście wyrwać się z objęć Morfeusza. Interesujące, co ciekawość potrafi zrobić z człowiekiem.
-Pewnie chciał wiedzieć co się wydarzyło w leśnym domku- Zgadłam.
-Bingo! Chociaż on ujął to trochę inaczej. W środku nocy wparował do pokoju z tacą pełną pyszności i powiedział, że pewnie jestem bardzo głodny. Gdy wyraziłem swoje powątpiewanie co do głodu o takiej porze, prawie zalał się łzami i błagał bym mu powiedział, co nas tak poturbowało- Mrugnął do mnie okiem.
-To do niego całkiem podobne. I co mu odpowiedziałeś?- Spytałam z leciutkim uśmieszkiem na twarzy.
-Że podpadłem szanownej pannie Granger- Roześmiał się. Zawtórowałam mu.
-Domyślam się, że nie był tą odpowiedzią zadowolony.
-Dopytywał mnie tak długo, że aż zmuszony byłem przyrzec mu, że kiedyś mu to opowiem. A teraz wsuwaj to apetyczne żarełko, albo zrobię to za ciebie.
-Już dobrze, dobrze- Szepnęłam i wzięłam tackę do rąk. Zapach ciepłych grzanek i cynamonowej herbatki uświadomił mojemu żołądkowi, jak bardzo jest głodny. Zaczęłam pochłaniać jedzenie w zastraszającym tempie i nie obchodziło mnie to, że Zabini mógł uznać to za obleśne.
-Lubię, gdy kobiety mają tak duży apetyt- Wyznał i spojrzał na mnie z pewną dozą czułości. Poczułam dziwną więź z tym człowiekiem, którego niecały rok temu nazwałabym bez zastanowienia "wrogiem". Byłam pewna, że gdy Voldemort odrodził się na nowo, to on był jedną z pierwszych osób, które... Zaraz, zaraz.
Do głowy wpadł mi nowy pomysł.
-Co myślisz o tym, by spróbować wskrzesić Draco?- Spytałam.
*********************************************************************************
-Oszalałaś?- Wrzasnął Zabini- Skąd ci to w ogóle wpadło na myśl?
-Pomyślałam nagle o Voldemorcie, i stwierdziłam, że to nie tak zły pomyśl.
Zabini prychnął z wyraźną irytacją i powoli podniósł się z łóżka.
-Nie powinieneś wstawać teraz z łóżka...- Szepnęłam.
-To przestań tak mówić! Serio nie rozumiesz, że to niemożliwe?! Voldemort miał swoją duszę, zaklętą w SIEDEM różnych przedmiotów. TO umożliwiło mu powrót. Nie, nie, nie, on nigdy nie odszedł. On był ciągle wśród nas i to pomogło mu się odrodzić. Z tego co wiem, Draco nigdy nie stworzyłby nawet jednego tak bardzo złego...
-Dobrze, zrozumiałam- Przerwałam mu- Ale musi istnieć jakiś inny sposób by tego dokonać.
-Chcesz skazić swoją duszę na wieczne potępienie?
-Myślałam, że nie wierzysz w religie mugoli...
-Mniejsza z religią mugoli! tu chodzi o to, że dobrzy ludzie muszą zostać jakoś nagrodzeni, a źli- ukarani. We wszechświecie musi istnieć równowaga. A twój czyn zachwieje ją tak, że nie zdziwiłbym się gdybyś już nigdy, do końca świata, nie miała zaznać szczęścia.
-Nie rozumiesz, że ja mam swoje piekło, swoje cierpienie i swój brak szczęścia tutaj? Bez niego?
-Oczywiście, że to rozumiem!- Powiedział mocno już zdenerwowany, ale to nie zmienia faktu, że postąpisz źle. Draco nie chciałby tego...
-Skąd możesz wiedzieć, czego chciałby Draco?!- Byłam bliska płaczu. Czułam, że Zabini ma racje, ale żadna część mojej świadomości nie chciała tego zrozumieć- Myślisz, że chciałby abym cierpiała tu przez niego? Że chciałby mnie pozostawić samą sobie?!
-Nie zdziwiłbym się wcale. Draco nie był osobą, która ważyła na losy innych. Jeśli stanęłabyś mu na przeszkodzie w jakimkolwiek celu bez mrugnięcia okiem zabiłby cię!
-Kłamiesz!- Krzyknęłam i wybiegłam z pokoju. Zanim trzasnęłam drzwiami usłyszałam ciche "masz przecież mnie..."
Nie poddam się. Będę walczyć do końca o tych, których kocham.
Draco, którego kocham ponad wszystko.
Ginny, którą kocham jak siostrę.
Molly, którą kocham jak matkę.
Wszystkich chłopców Weasley, którzy są dla mnie jak bracia.
No i Zabiniego, który powoli staje się dla mnie kimś, bez kogo życie będzie szare i niebezpieczne.
Wiem, że chcą dla mnie dobrze, ale nie potrafię zaprzestać. Sprowadzę ukochanego, choćbym miała zapłacić za to duszą.
Merry Xmas, everyone. Uznałam, że dziś nie będę zabierać wam dużo czasu, bo wiem, że święta to w końcu święta ;) Kocham was all, i życzę wam najpiękniejszych świąt bożegonarodzenia jakie kiedykolwiek przeżywaliście <3
*********************************************************************************